niedziela, 26 lipca 2015

Bez tytułu, czyli radosna twórczość - Rozdział 1

 1 lipca 2015r.

1.

Uśmiechnęła się do słońca, które delikatnie padało na jej twarz. Nie było jeszcze tak okropnie gorąco (była dopiero 6.30 rano). Jak zwykle lekko spóźniona szła pożegnać znajomych jadących na obóz. Rozejrzała się po swojej ulubionej warszawskiej dzielnicy – Bielanach – i ruszyła w stronę wawrzyszewskiej oligocenki. Już z daleka widziała trzy wielkie autokary i słyszała gwar podekscytowanych rozmów. Ona też miała jechać. Ale okazało się, że nie może. Wczoraj wyszła ze szpitala i widziała jak reagowała pani doktor na dźwięk słów „obóz harcerski”. Więc nie pojechała. Zakomunikowała wszystkim, że nie jedzie. „I dobrze, przynajmniej będę miała spokój” - myślała, ale z drugiej strony delikatny uśmiech zszedł z jej pogodnej twarzy. 
- Gabrysia! - usłyszała wiele głosów naraz. Były to głosiki dzieci oraz starszych – wszystkie jednak były zadowolone z tego, że ją widzą. Gabrieli od razu powrócił uśmiech na drobną buzię. Dzieci pytały, dlaczego nie ma plecaka, starsi – jaki właściwie jest powód dlaczego nie jedzie. Wszystkie te pytania zbywała tajemniczym uśmiechem, pełnym światła i dobra.
- Gabrysia! - usłyszała jeszcze raz, tym razem był to głos jednej jedynej osoby, którą chciała tu zobaczyć. 
- Filip! - niesamowity szczery uśmiech ukazał jej śliczne białe zęby. Padła w jego ramiona (tak jakby wcale nie widzieli się codziennie w szpitalu) i długo tak stali w tym niesamowitym uścisku. 
- Tak miło cię widzieć, nareszcie nie w szpitalu – rzekł chłopak, nareszcie ją puszczając. Potargał jej krótkie, ostrzyżone na chłopaka włosy. Wiedział, że tego nie lubiła, wiedział również, że komu jak komu, ale jemu wybaczy. I rzeczywiście – spojrzała na niego spod potarganej czupryny, niby zła, ale po sekundzie roześmiała się serdecznie. Przerwała również rozmowę z nim i otoczyła ramieniem gromadkę dzieci. 
- Druhno, dlaczego druhna nie jedzie z nami? - słychać było piski dzieci i ich zawiedzione głosiki. - Gaba, przyjedziesz do nas? 
- Jasne – uśmiechnęła się Gabriela – przyjadę jak tylko będę mogła! Was aż smutno opuszczać! - roześmiała się. Potargała dzieciakom włosy i znów pochłonęła ją rozmowa z Filipem.

2 komentarze:

  1. Nie ma to jak post po dwóch latach. Wątki biograficzne wyczuwam ;)
    Coś się dzieje, więc jest fajnie.

    ~ Scatty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że jak nie mam weny do tamtego to będę publikować inne opowiadania, może ktoś polubi ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie zostawione komentarze, te pochwalne i zupełnie nie ;) Tak więc, jeśli coś wam się nie podoba, czegoś za mało lub za dużo: zapraszam do komentowania, postaram się spełnić wasze życzenia ;)