Z racji na mój nagły przypływ weny napisałam już jeden rozdział. Jutro, czyli w sumie nawet dziś zabieram się za pisanie znów. Później wyjeżdżam, ale nie martwcie się - Infinity będzie powstawać dalej! Biorę mnóstwo kartek i zeszytów, więc miejsca mi nie zabraknie ;)
Miłego czytania :)
____________________________
Siedziała
na jednym z drzew na swoim podwórku, z radością patrząc jak
znaczna część jej rodziny krąży po ogrodzie i wywołuje jej
imię. Nie lubiła ich. A może i tak. Sama już nie wiedziała.
Chcąc wejść wyżej poruszyła gałęzią. Trochę za mocno.
Zauważył ją jej młodszy brat - Zach. Zamknęła na chwilę oczy,
by później panicznie pokazać Zachowi, żeby się nie odzywał. On
jednak uśmiechnął się złośliwie i krzyknął:
-
Tam jest! Ukrywa się na drzewie! - na jego twarzy widać było
zadowolenie i dumę, jakby nie wiadomo co zrobił. Może uratował
świat.
"Przeklęty
smarkacz" pomyślała Emily i z ociąganiem zeszła z drzewa.
Otrzepała koszulkę i szorty z kory, spróbowała zabić Zacha
wzrokiem - ale jak zwykle się nie udało - i spojrzała po lekko
zaskoczonych członkach jej rodziny.
-
Martwiliśmy się o ciebie - powiedziała jej mama z troską w
głosie. Od tej troski w Emily zbierały się dziwne uczucia. Trochę
chciało jej się płakać, ale w większości jednak robiło jej się
niedobrze.
-
Trudno - odpowiedziała i jak gdyby nigdy nic ominęła matkę,
wzięła longboarda stojącego pod ścianą domu, wyszła przez małą
drewnianą furtkę, wskoczyła na deskę i pojechała w stronę
plaży. Potrzebowała teraz samotności. Po drodze wyciągnęła
swojego iPhona i słuchawki, włączyła na maksa jedną z piosenek
Flo Ridy i zarzuciła długi warkocz na plecy.
∞
Dojeżdżając
na plażę wyciągnęła z uszu słuchawki i wyłączyła muzykę.
Nad oceanem lubiła słuchać - pewne zaskoczenie - oceanu.
Zeskoczyła z deski i wzięła ją do ręki. Odetchnęła cicho i
obejrzała się za siebie. Na ulicy plątały się tylko dzieci tych
dziwnych sąsiadów z końca ulicy. Na szczęście nie było między
nimi śledzącego ją Zacha. Bardzo lubił to robić. Wścibski
smarkacz. Mógłby pilnować swojego nosa. Warknęła pod nosem, a
Sam - przemiły sprzedawca w przy plażowym sklepiku - nieco
przestraszony spytał się czy nic jej nie jest i czy chce to co
zwykle. Emily opowiedziała, że wszystko ok i z wielką chęcią
poprosi to co zwykle. Lubiła rozmawiać z Samem. Był
prze sympatyczny i zawsze starał się ją zrozumieć. Postawił przed
nią puszkę waniliowej coli i usiadł wygodniej na swoim stołeczku
za ladą.
-
Więc, Emily, co cię gryzie? - zapytał, od razu jednak zapewnił,
że jak nie chce mu opowiadać to nie musi.
-
Rodzina mnie wkurza - rzuciła popijając zimną colę. - Jak ty to
robisz, że u ciebie ta cola jest najlepsza? - dodała.
-
Po pierwsze: to, że rodzina cię wkurza to żadna nowość. A po
drugie, nic nie robię. Może to po prostu twoje wrażenie? - zaśmiał
się i trącił żartobliwie jej dłoń.
-
Może - również się uśmiechnęła. - Idę na plażę - oznajmiła
zsuwając się ze stołka barowego i zgarniając puszkę z colą. Pod
pachę wsadziła longboarda, jeszcze raz uśmiechnęła się do Sama,
który jej zasalutował i powoli poszła w stronę oceanu. Na końcu
wcinającej się w plażę drewnianej kładki zsunęła swoje kremowe
Conversy i weszła na ciepły piasek. Przeszła parę kroków po
plaży, by w końcu usiąść na ciepłym piasku, powoli pijąc zimną
colę i próbując zapomnieć o swoim beznadziejnym bracie.
Matka
wychowywała ich sama. Ojciec odszedł od nich gdy Emily miała 9
lat, a Zach miał się dopiero urodzić. On miał tego pecha, że
nigdy nie poznał taty. A ich tata był naprawdę fajny. Oczywiście
dopóki od nich nie odszedł. I do tego czasu Emily też była bardzo
uroczym dzieckiem. Póżniej nie mogła zrozumieć dlaczego tata
odszedł. Przestała jeść, miała za sobą mnóstwo nie przespanych
nocy. Miała w swoim życiu okres, w którym ubierała się na czarno
i cięła się żyletką po nocach. Na szczęście jej to przeszło.
Teraz zostało jej na przedramionach tylko kilka cieniutkich białych
blizn, które z każdym dniem bladły, bo nigdy nie miała odwagi
ciąć się głęboko.
W
każdym razie zmieniła się przez ostatnie 7 lat. Westchnęła i
dopiła colę. Nawet nie zauważyła gdy się ściemniło. Obejrzała
się w stronę miasteczka. Strasznie ładnie wyglądało pod osłoną
nocy. Uśmiechnęła się do siebie lekko, wstała i otrzepała się
z piasku. Zabrała swoje rzeczy i poszła w stronę kładki i wyjścia
z plaży. Wyrzuciła pustą puszkę i wsunęła na nogi Conversy.
Czuła przez chwilę na sobie czyjś wzrok. Po kilku sekundach
zawieszenia się (czyli stania w półkroku z ręką nad koszem na
śmieci) wzruszyła ramionami stwierdzając, że coś musiało się
jej pomylić. Sklepik Sama był już zamknięty o tej porze, ale
zobaczyła kartkę przyklejoną do lady. Podeszła by ją przeczytać.
Mimowolnie się uśmiechnęła. "Emily trzymaj się! :)"
ogłaszał napis nabazgrany czerwonym markerem. Zerwała kartkę,
złożyła ją na czworo i włożyła do kieszeni, po czym wskoczyła
na deskę i skierowała się do domu.
∞
Na
progu czekał Zach z tym obrzydliwie złośliwym uśmieszkiem na
swojej małej gębie. Emily przesunęła go brutalnie, wrzuciła
longboarda do małej garderoby przy korytarzu i zrzuciła z nóg
Conversy.
-
Mamo, ona znów mnie bije! - jęknął Zach świetnie udając
poszkodowanego. Emily przewróciła oczami.
-
Zaraz to ja cię dopiero pobiję - syknęła do niego.
-
Mamo, ona mi grozi! - zawołał głośniej i nieco bardziej
dramatycznie. Usłyszała kroki mamy. Cholera.
-
Emily, co się z tobą dzieje? - zapytała. Znów miała w głosie
ten okropny ton troski. - Bijesz brata...
Dziewczyna
nie dała jej dokończyć.
-
Zaraz ja dopiero mogę go pobić. Po drugie on mnie prowokuje.
Czatuje tu na mnie jak jakiś Gollum - serio przypominał trochę
Smeagola, brakowało mu tylko pierścionka (o ile już jakiegoś nie
podprowadził) i tego dziwnego głosu. Ale szybko się nauczy - i się
do mnie złośliwie uśmiecha! - skończyła Em.
-
Czy to prawda? - zwróciła się do Zacha, który zaprzeczył niby
nieśmiałym ruchem głowy. Lecz mama tylko westchnęła, pokręciła
głową, mruknęła coś do siebie i wróciła do salonu.
-
Dobranoc - rzuciła Emily do brata - Smeagolu - dodała ze śmiechem
wchodząc już na pierwsze stopnie schodów.
-
Następnym razem już ci się nie upiecze - syknął smarkacz niczym
Gollum. Naprawdę szybko się uczy!
Ale supeeeeer! *.*
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki ^^ mam nadzieję, że dalsze losy Em również się spodobają ;)
UsuńEkstra super mega ultra giga zajefajne :D
OdpowiedzUsuń